wtorek, 2 września 2014

Rozdział 10

,,W końcu ktoś odpowiedni"
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Oczami Ally
-Popatrz, jak oni słodko wyglądają razem- usłyszałam jakiś głos, który wyrwał mnie ze snu, przymknęłam mocniej powieki, ale uporczywa rozmowa stała się nie do zniesienia
-Zrób jeszcze jedno zdjęcie, ale cicho
W końcu nie wytrzymałam i otworzyłam oczy. Ujrzałam rodziców, którzy z ogromnym uśmiechem przyglądali się nam i z wielką satysfakcją robili nam zdjęcia. Bo cóż, siedziałam wtulona w Austina, który jeszcze cicho spał.
Po chwili patrzył na ową scenę z dużym zaskoczeniem. Pomógł mi wstać i z niemałym zmieszaniem podszedł do drzwi, wcześniej żegnając się.
-Poczekaj chłopcze- zatrzymał go mój tata- Może zechcesz zjeść z nami śniadanie?
-Nie chcę robić kłopotu- odparł blondyn
-Ależ skąd- dodała mama- To będzie dla nas sama przyjemność
Chłopak w końcu się zgodził, i tak wylądowaliśmy przy stole wciągając nosem przepyszny zapach.
-Dzisiaj w menu mamy naleśniki- wyjaśniłam Austinowi, a jemu zaświeciły się oczy
-Uwielbiam naleśniki!- powiedział
Po krótkiej chwili zajadaliśmy się wspaniałym śniadaniem i zanim się obejrzałam, odprowadzałam mojego przyjaciela do jego domu
-Naprawdę nie musisz tego robić, znam drogę- szepnął, ale widząc mój upór odpuścił
Szliśmy w milczeniu, dopóki nie przypomniała mi się scena z wczorajszego wieczoru i już po minucie oblałam się rumieńcem
-Słuchaj Austin- zaczęłam- Bardzo cię przepraszam za wczoraj, nie wiem co we mnie wstąpiło, ja nigdy...
-Spokojnie- puścił do mnie oczko- Cała przyjemność po mojej stronie, ale takie rzeczy lepiej zostawić na chwilę, gdy będziemy sami, miny twoich rodziców wryły mi się w pamięć- westchnął uśmiechając się
-Odkąd poznałam ciebie, dziwnie się zachowują, chcą bym w końcu kogoś znalazła- mruknęłam
Blondyn chciał coś jeszcze powiedzieć, ale akurat doszliśmy. Weszłam razem z nim do środka, a pierwsze co rzuciło mi się w oczy, były braki różnych przedmiotów. obraz pradziadka- hetmana nadal wisiał na ścianie, ale oprócz niego próżno było szukać tutaj małych ozdób. Mój znajomy był niemniej zdziwiony ode mnie. Wybiegł z pokoju, i gdy wrócił na jego twarzy malował się smutek, ale także zdziwienie.
-W korytarzu stoją jakieś bagaże, moich rodziców jeszcze nie ma, może wkrótce mi to wyjaśnią?- zapytał sam siebie oczy kierując na mnie
-O wilku mowa- pomyślałam, kiedy wkroczyli do środka
Austin ,,zaprosił" ich do sąsiedniego pomieszczenia uprzednio zamykając drzwi.
Usiadłam na kanapie i z nudów wodziłam wzrokiem za latającą muchą, jednak moją czynność przerywały krzyki dochodzącego z pokoju obok.
Kiedy chłopak wrócił do mnie, wściekły i rozżalony oznajmił mi wiadomość:
-Moi rodzice wyjeżdżają

7 komentarzy:

  1. Super rozdział :**
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Co?! - moja reakcja na ostanie zdanie :P
    Rozdział zaskakujący :)
    Dawaj next!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej rodzice, ale Austin nie prawda? Ohh no nie znowu rozłąki i wyjazdy. Ja już tego po mało mi nie mogę ścierpieć :c
    Przy okazji powiem Ci, że ratujesz mi życie, bo jako jedyna dodajesz rozdziały dość często i mam co czytać choć przez chwilę :D
    Czekam na następny ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Słodkaa scenkaa ^^ Rozdział very świetny!
    Czekam na nexta słodziutkaa :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski!!! Czekam niecierpliwie na nexta <333
    Olivia<3

    OdpowiedzUsuń
  6. ooooooooooooooooooooooooooooooooo!! daj nexta!!

    OdpowiedzUsuń