sobota, 6 września 2014

Rozdział 11

,,Rozczarowanie przychodzi w najmniej oczekiwanym momencie"
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
-Mówisz poważnie?- zapytałam zaskoczona
-Jak najbardziej- odburknął siadając na kanapie tuż obok mnie            
Usłyszałam trzask zamykanych drzwi, a mój przyjaciel wbił wzrok w podłogę.
-Zostawili mnie- szepnął smutnie- Samego
-Masz przecież mnie- położyłam głowę na jego ramieniu-  Zobaczysz, wszystko się ułoży
-Mam taką nadzieję- mruknął
Spojrzałam na niego i mocno przytuliłam.
-Zmieniając temat- dodałam- Dlaczego twoi rodzice wyjechali?
Mimika Austina zmieniła się w jednej chwili. Zamiast smutku ujrzałam u niego jakby zaskoczenie i... strach?
Chłopak zbył szybko moją osobę jakimś nic nie znaczącym argumentem i obdarzył mnie pełnym nieśmiałości uśmiechem.
-Nie chciałem z nimi jechać. Nie mógłbym zostawić domu, no i ciebie-  objął mnie ramieniem
Moje serce zaczęło szybciej bić, bo znajdowałam się blisko blondyna.
Zamknęłam oczy i zatopiłam się w tej przyjemnej chwili, która swoją drogą, skończyła się bardzo szybko.
-Co to za smród?- zapytał Austin wciągając gwałtownie powietrze nosem
Chłopak zmarszczył brwi i zaraz wyskoczył z kanapy jak oparzony, szybko wybiegając z pokoju.
Udałam się za nim ledwo nadążając. Znalazłam go dopiero po chwili w kuchni, gdzie akurat otwierał okno.
-Mama pewnie nastawiła jedzenie i szybko o nim zapomniała- wyjaśnił mi siadając ciężko na krześle
Spojrzałam na osmolony garnek i czarną zawartość w nim, która bynajmniej nie wyglądała na jadalną.
Była godzina 11.45.
-No nie dąsaj się już- poklepałam blondyna po ramieniu- Mamy jeszcze cały dzień przed sobą do wykorzystania, co ty na to, żebym poznała cię z resztą moich przyjaciół?
-Z przyjemnością- odparł wstając
Wysprzątaliśmy kuchnię do czystości i kiedy w końcu była czysta, wyszliśmy z domu.
-To może najpierw pójdziemy do Trish?- zaproponowałam, a chłopak kiwnął głową
-Jaka ona jest?- spytał ciekawy
-Hm..- zastanowiłam się- Jest... skomplikowana. W jednej chwili jest oazą spokoju, a w drugiej wulkanem gniewu.
Austin spojrzał na mnie zdziwiony, ale już o nic nie pytał.
Dojście do mojej przyjaciółki nie zajęło nam długo, ale przez korek na ulicy mieliśmy problem z przejściem.
-Przez wczorajszą burzę nie ma światła- mruknął brązowooki
Nie zwracając większej uwagi na to, co Austin myśli skręciłam w boczną uliczkę. Czasami chodziłam tędy do Trish, a teraz ta droga pozwoli nam ominąć korek. Tak przynajmniej myślałam.
-No chodź już- pociągnęłam za rękę przyjaciela
-Jesteś tego pewna?- spojrzał na mnie- Ta uliczka nie wygląda przyjaźnie
-Nagle stchórzyłeś?- parsknęłam- Często tu zachodziłam i nikomu nic się tu nie stało- skłamałam, by zachęcić blondyna

5 komentarzy:

  1. Super rozdział <3
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czuję, że w tej uliczce cos się wydarzy :O
    Dawaj szybko next, a rozdział była zarąbisty!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za słowa, blog jest ciekawy. Na pewno jeszcze poczytam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział!!! Coś czuję, że wydarzy się coś złego!! Czekam niecierpliwie na nexta :)
    Olivia<3

    OdpowiedzUsuń