czwartek, 24 grudnia 2015

Wesołych Świąt!

Mikołaja w kominie, prezentów po szyję,
 Dwa metry choinki, cukierków trzy skrzynki,
  Przed domem bałwana, sylwestra do rana,
   Pysznej wigilijnej kolacji i mocy atrakcji.


Wesołych i szczęśliwych świąt w ten gwiezdny czas życzy wam wasza Klaudia!

środa, 23 grudnia 2015

Rozdział 42

,,Gdzieś ty był?!"
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
W końcu na dworze pojawiło się słońce. Otworzyłam swe oczy wypoczęta i rześka jak nigdy dotąd, co samą mnie zaskoczyło zważywszy na wydarzenia, które miały miejsce wczorajszego dnia,
Podniosłam się lekko i rozejrzałam po namiocie, który w środku zdążył się rozjaśnić.
Rozciągnęłam się przeciągle i spojrzałam na amulet, który otrzymałam wczoraj od Austina. Złote serce odbijało światło, które nieprzyjemnie raziło mnie w oczy.
No właśnie, gdzie jest Austin? Wczoraj wyszedł gdzieś coś załatwić i dotąd go nie widziałam.
Wyszłam z namiotu i rozejrzałam się wokół, nie widząc jednak mojego przyjaciela ruszyłam w poszukiwaniu go. Gdzie nie weszłam witali mnie inni członkowie stada, jednak w obozie nie było Austina.
-Czego szukasz, Ally?- omal nie zderzyłam się z Danem (w wilczej postaci), który niósł drewno- Moje gratulacje, dziewczyno. Wybacz, że nie mogłem być na twoim święcie, ale wczoraj zostałem wyznaczony na patrol.
-Nic się nie stało, Dan. Szukam Austina, nie widziałeś go?- spojrzałam na niego pytająco.
-Austina? Niestety nie, ale dziś rano w oczy rzuciły mi się ślady wielkich wilczych łap, pewnie jego, które prowadziły w stronę Miami, może tam się udał? Ale musiał udać się tam gdzieś w nocy, ślady nie były świeże- Dan uśmiechnął się do mnie- Wybacz Ally, ale muszę wracać do swoich obowiązków, trzymaj się!- zakrzyknął jeszcze i zniknął za kolejnym namiotem.
-Miami? Po co szedł tam w nocy?- pomyślałam i wyciągnęłam moją dawno nieużywaną komórkę, jednak jak się spodziewałam, Austin nie odebrał, a bateria szybko się wyczerpała. Zaklęłam cicho i usiadłam przy ognisku, gdzie kilka wilkołaków rozmawiało o czymś zawzięcie. Chcąc nie chcąc przysłuchiwałam się ich rozmowie.
-...Byłem wczoraj na patrolu. Przebieżka, jak przebieżka, nic niezwykłego, ot kilka dzików i jeden niedźwiedź, nawet parszywego myśliwego dawno nie uświadczyłem. Jednak w oczy rzuciły mi się ślady wielkich łap, które swój początek brały niedaleko naszego obozu. Mówię ci, Jane, te ślady były większe nawet od łap naszego alfy!- dodał żywo patrząc na mnie i uśmiechnął się lekko, ale zaraz zwrócił się do swej towarzyszki- Nie wiem co to było, ale więcej sam nie będę chodzić na patrol. Tu robi się zbyt niebezpiecznie, nasz przywódca musi coś wymyślić, by utrzymać granice naszego terytorium...
Nie słyszałam dalszej wypowiedzi, gdyż szybko ulotniłam się stamtąd szczerze martwiąc się o mojego przyjaciela, gdyby okazało się, że to nie on był dziś przy obozie,.. nie wiem co o tym myśleć.
Nie mogę pójść do Miami, może się to okazać głupotą samemu iść przez ten las, ale jeśli Austin tam poszedł...
-Co ja mam zrobić?- pomyślałam i usiadłam na skraju obozu przy jednym z namiotów pogrążając się w swoich niewesołych myślach.
Do chwili, gdy czyjaś wielka łapa nie wylądowała na moim barku, krzycząc wniebogłosy odwróciłam się na pięcie i z całej siły uderzyłam wilkołaka w brzuch.
-Auuu- wilk zawył i dopiero wtedy zorientowałam się, że to Austin!
-Um, przepraszam cię- tylko tyle zdołałam wydusić z siebie, gdy pół obozu zleciało się na moje krzyki.
-Spokojnie, spokojnie, nic się nie wydarzyło, to tylko... małe nieporozumienie- rzekł do wszystkich krzywiąc się lekko- Masz ty dziewczyno cios- mrugnął do mnie.
Członkowie klanu uspokojeni przez Austina opuścili nas, na pyskach wielu z nich ujrzałam uśmiechy.
Gestem dłoni wskazałam, byśmy weszli do środka namiotu alfy, a tylko gdy to uczyniliśmy, wydarłam się na niego.
-Oho, kłótnia małżeńska- usłyszałam głos Dana, który przechodził obok naszego namiotu.

sobota, 19 grudnia 2015

Informacja

Rozdział powinien pojawić się już wkrótce, zważywszy na ciągle spadającą liczbę czytelników muszę wziąć się za pisanie, co może być w styczniu niezwykle trudne, gdyż praktycznie cały miesiąc mnie nie będzie, ponieważ wyjeżdżam do sanatorium. Dwa tygodnie po powrocie będę mieć ferie, wtedy też spróbuję nadrobić zaległości na blogu.
Pozdrawiam Klaudia