,,Doprowadzicie mnie do szewskiej pasji!"
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
-Jesteście walnięci!- krzyknęłam do chłopaków, a Trish mi przytaknęła- I to zdrowo!
-Oj, nie gniewaj się, Ally- Austin spojrzał na mnie z pokorą
Dlaczego jestem wściekła? Bo ten mniemany ,,krzyk" to był dzwonek od telefonu ustawiony przez naszych przyjaciół.
-Następnym razem oszczędźcie sobie tego, dobra? Byłyśmy przerażone, bo myślałyśmy, że coś się stało- mruknęła moja przyjaciółka.
-Dobra, dobra, już zrozumieliśmy- szepnął znudzony Dez
Blondyn podszedł do mnie i uśmiechnął się szeroko. Z jego oczu wyczytałam, że jest mu głupio.
-Przeprosiny przyjęte- pomyślałam zadowolona
Westchnęliśmy głośno i między nami zapadła niezręczna cisza.
Która, swoją drogą, została szybko zepchnięta na dalszy plan.
-Zaraz Trish- zaczęłam- Twoi rodzice są w domu?
-Nie, a co?- odparła spoglądając na mnie
-A to, że twoi młodsi bracia zostali sami- dodałam, a z drgań jej ust wyczytałam niecenzuralne słowo.
Dziewczyna wściekła wyszła z pokoju, a za nią Dez. Po chwili wyjaśnił nam, że rodzeństwo Trish nieźle nabałaganiło i dziewczyna teraz musi po nich posprzątać, toteż opuściliśmy ją bez żalu.
-Która jest godzina?- spytałam mojego towarzysza zdziwiona otaczającym nas mrokiem
-Prawie dwudziesta pierwsza- odparł
-Trzeba by wracać do domu- mruknęłam niezadowolona
Chłopak przyznał mi rację i w ciszy ruszyliśmy przed siebie.
Podczas drogi zaproponowałam, by skrócić podróż idąc przez las.
-Czy to na pewno dobry pomysl?- spojrzał na mnie z lekkim przestrachem
-Boisz się?- podpuściłam
-Ja nie, ale...- w tym momencie zamilkł, a ja uznałam rozmowę za zakończoną
I tak skręciliśmy do lasu, ale gdyby się tak zastanowić, faktycznie, była to niezbyt rozsądna decyzja.
Ale na powrót było za późno.
Przy Austinie czułam się bezpiecznie, chociaż zza krzaków patrzyły na nas ślepia różnych zwierząt, poczułam się nieswojo.
-Słuchaj Ally- blondyn w pewnej chwili spojrzał na mnie poważnie- Musimy się rozdzielić- zakomunikował- Przy mnie nie jesteś bezpieczna, uwierz mi- spojrzał na wschodzący księżyc- A poza tym, do mojego domu będzie szybciej tą ścieżką- wskazał na udeptaną drogę, na której majaczyły ślady ogromnych łap
-Co ty wygadujesz?- spytałam szczerze zdziwiona, ale zanim zdążyłam go powstrzymać, chłopak zniknął za drzewami pozostawiając mnie zszokowaną i bezbronną.
Szłam ścieżką z duszą na ramieniu, bo szczerze mówiąc, mało mi się w tym miejscu podobało.
A serce wyskoczyło mi z piersi wtedy, gdy usłyszałam strzały dochodzące gdzieś z około dwudziestu metrach. A najgorszy był ten przeraźliwy i przerażający ryk, przez który włosy stanęły mi dęba.
W tym momencie bardzo zapragnęłam być blisko Austina.
Witajcie, mam do was pytanie, odnośnie szablonu tego bloga.
Znacie jakieś dobre szabloniarnie, które wykonują szablony z A&A? I koniecznie nie może być to stronka z facebooka, dzięki za pomoc.
Super!!! <3 <3
OdpowiedzUsuńDawaj szybko next!!
szybko dawaj następny rozdział!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :****
OdpowiedzUsuńCzekam na next <333
Czekam, czekam, czekam :P jest super!
OdpowiedzUsuńCiekawa ta akcja w lesie
OdpowiedzUsuńCzekam na next :)
Szybko nextaaa!!!!
OdpowiedzUsuńBOSKI:)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba, a co do szabloniarnii, to niestety korzystam tylko z takich z facebooka, więc nie dam rady Ci pomóc :/
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://raura-in-the-name-of-love.blogspot.com/ :)
Super rozdział <33 Już się nie mogę doczekać nexta :** Po prostu twego bloga uwielbiam <3
OdpowiedzUsuń