środa, 29 października 2014

Rozdział 23

,,Przeznaczenie? Phi, akurat!"
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Oczami Austina
-Jeszcze... kilka metrów- wysapałem z trudem
Ally nadal wisiała nad przepaścią, a ja resztkami siły wciągałem ją za sobą. W pewnej chwili poczułem lekki ból i coś mokrego na jednym z palców prawej ręki. No tak, rozciąłem poduszkę na mojej łapie, krew sączyła się powoli, ale nie przeszkadzała mi zbytnio.
Prawdziwe problemy zaczęły się, kiedy z mojego brzucha zaczęła zsuwać się lina wspinaczkowa, brunetka krzyknęła gwałtownie, ale w ostatniej chwili zdołałem ją zatrzymać. Wisiała teraz przerażona, patrząc na mnie.
-Nie martw się mała, nie dam ci spaść- moje słowa trochę ją uspokoiły, ale nie mnie
Spojrzałem w dół, uff... od ziemi dzieliło nas dobre kilkadziesiąt metrów, a szybko okazało się, że przebywanie na dużych wysokościach to nie jest mój mocny atut.
-Ally, posłuchaj- rzekłem do niej nie okazując po sobie zdenerwowania- Teraz powoli rozhuśtam cię, a ty staniesz na tamtej skalnej półce, dobrze?
-Hmm... no, dobrze, jeśli nie mamy innego wyboru- odparła niepewnie
Przystąpiłem do działania, jedna strona, uhm... druga strona, huśtanie takiej pannicy do łatwych nie należy (zwłaszcza, jeśli robisz to jedną rę... eee... łapą), ostatni ruch i... brunetka szczęśliwie stanęła na celu. Po chwili stałem tuż obok niej i oboje zaczęliśmy przyglądać się temu dziwnemu domkowi.
Wyglądał starodawnie, jakieś siano zamiast dachu, drewniane ściany zamiast murowanych, a w niektórych miejscach termity dały o sobie poznać. Drzwi zastępowała skóra, chyba wilcza... W tym momencie przeszły po mnie ciarki, ale przyjąłem twardą minę.
-Wchodzimy?- Ally spytała mnie, a kiedy kiwnąłem głową, oboje weszliśmy do środka
A tam przywitała nas całkowita ciemność, przeszyta jedynie jedną zapalona świeczką.
Dziewczyna rozglądała się po wnętrzu, a ja bacznie nadstawiłem uszu, coś się zbliżało.
Obnażyłem zęby gotowy do ataku, ale mój ruch przerwał starzec, nie wiem, jak on to zrobił, ale w jednej sekundzie cały pokój rozjaśnił się dziesiątkami małych, jasnych świec.
Ale wracając do intruza, na oko miał z 1.50 m, długą brodę, a odzienie wykonane ze skóry, chyba także z wilka. A głowa tego pięknego stworzenia służyła mu za okrycie głowy.
-Wiem, po co tu jesteście- oznajmił donośnym głosem, a mnie wręcz zatkało- Nie bójcie się, wiem, że to wszystko może być dla was nowe, Austinie i Ally.
-Skąd... skąd znasz nasze imiona?- tym razem to brunetka szczerze się zdziwiła
-Oh, wiem wiele rzeczy, wiem kim jesteście, a także jakie jest wasze przeznaczenie.
-Przeznaczenie?- odparłem bliski śmiechu- Phi, akurat! Nie ma czegoś takiego!
-Naprawdę? A jak wyjaśnisz to?- staruszek wskazał palcem na jakąś kamienną tablicę- Podnieś ją i podaj mi- nakazał i uczyniłem to
Starzec przyglądał się jej chwilę, aż w końcu zdmuchnął kurz i zaczął czytać:
Wilkołak i wampir,
z dwóch różnych światów,
wyłamią tradycję,
wrogie klany zjednoczą się,
fałszywi wodzowie upadną,
klątwa krwi zostanie przełamana.
Po 600 latach zapanuje pokój.
Jak spodziewacie się, z lekka mnie zatkało. Z niedowierzaniem spojrzałem na moją towarzyszkę, także i ona nie mogła wydusić z siebie słowa.

Witajcie, przepraszam za to, ze tak długo nie było rozdziału, ale miałam wiele na głowie. Ale wracając do rozdziału, wiem, że dawno nie było Auslly, ale nie długo na pewno się pojawi, obiecuję. 
Pozdrawiam

5 komentarzy: