,,Plan jest taki..."
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Oczami Ally
Austin zjeżając coraz bardziej sierść mruczał groźnie. Schowałam się za nim ze strachem.
Razem wyczekiwaliśmy tego ,,czegoś:, cokolwiek mój owłosiony przyjaciel wyczuł.
I wyczuł. Nie minęła nawet chwila, a z krzewów na polanę, na której się znajdowaliśmy, wyskoczyło stado wilkołaków. Naliczyłam czterech Yoran i trzech Furos. Na ich widok serce stanęło mi kością w gardle, ale Austin spuścił nagle z tonu. (Muszę dodać, że blondyn był od nich większy i pewnie silniejszy, ale w tamtej chwili zwątpiłam, czy wyjdziemy z tego bez szwanku.)
Zamiast zaatakować, podszedł do jednego z nich i podał mu łapę, którą to czarny Schumir uścisnął serdecznie. Wymienili się spojrzeniami, a znajomy mojego przyjaciela spojrzał na mnie wzrokiem przeszytym gniewem, ale brązowy wilkołak zatrzymał go.
-Dan- rzekł Austin- To moja przyjaciółka, wampirka- dodał
-Wampir, tak?- odrzekł czarny wilk podchodząc do mnie i bacznie mi się przyglądając- Na pewno przyda się w naszym planie
-Zaraz, w jakim planie?- powiedziałam już bardziej zdziwiona niż przerażona
-Dan jest moim przyjacielem od szczeniaka- wyjaśnił Zeymah - Jak pewnie wiesz, od wieków trwa wojna między naszymi rasami, a stado chce ją zakończyć. Uważamy, że te ciągłe walki są bezsensowne i prędzej, czy później skończą się katastrofą. Werbujemy coraz większą ilość chętnych do zaprzestania walk pobratymców, a to co tutaj widzisz, to ledwie garstka mojego stada- dodał z dumą
-Austin jest świetnym przywódcą- mruknął z uśmiechem Dan
-Oj, nie przesadzaj- odparł blondyn
-Ale w jaki sposób zamierzacie zaprzestać tej wojny?- spytałam nie dowierzając
-No, cóż- mój przyjaciel podrapał się za uchem- Jeden z moich zwiadowców doniósł mi o jakimś starcu, który mieszka niedaleko stąd. Podobno opowiada jakieś bajki, o przeznaczeniu, czy czymś takim. Uznałbym to za bzdurę, ale warto byłoby to sprawdzić. Tylko to nam na razie pozostało, prawda?- powiedział, a reszta wilkołaków mu przytaknęła
Nie wiem czemu, ale nagle poczułam sympatię do tych stworzeń. Przecież tak bardzo nie różnią się od nas, no jasne, że są może trochę bardziej włochaci, ale tak naprawdę, to w głębi duszy jesteśmy podobni. Także oni chcą końca tych bezsensownych walk, o co nigdy nie mogłam ich posądzić.
A poza tym, znajomi Austina, pomimo niezbyt przyjaznego wyglądu okazali się bardzo mili i sympatyczni, kto wie... może to początek nowych przyjaźni?
-Wchodzisz w to, Ally?- Austin podszedł do mnie i spojrzał mi głęboko w oczy- Muszę wiedzieć, czy mogę ci zaufać, więc jak?
-Nie zdradzę niczego- obiecałam- Dodatkowo, chcę pomóc w waszym planie, ale muszę poznać więcej szczegółów
-I poznasz- mój przyjaciel wyszczerzył zęby, co pewnie oznaczało uśmiech- Wszystko w swoim czasie, ale teraz muszę odprowadzić cię do domu, twoi rodzice się martwią
Pożegnaliśmy się z jego stadem i powolnym krokiem skierowaliśmy się w stronę miasta. Ale blondyn stwierdził, że w takim tempie nie dojdziemy zbyt szybko, toteż padł na cztery łapy i zachęcającym głosem rzekł:
-Wskakuj, mała, mam nadzieję, że jeździłaś kiedyś konno
-Chyba żartujesz- powiedziałam śmiejąc się, a on przyjął minę zbitego z tropu psa- No dobrze, ale nie szarżuj
Austin zamerdał wesoło ogonem, czym rozbawił mnie do reszty. Usiadłam na jego grzbiecie, a mój wilczur ruszył przed siebie z kopyta. Wtuliłam się w niego gwałtownie będąc pod wrażeniem prędkości.
Hahahahaha xD
OdpowiedzUsuń"-Wskakuj, mała, mam nadzieję, że jeździłaś kiedyś konno."
A to dobre xd Czekam na next ;)
Super!!
OdpowiedzUsuńCzytając twoje rozdziały bardzo fajnie się bawię, ale czuję, że stać Cię na więcej;)
Czekam na next i życzę weny kochana! <3
ooooooooooooooo..... so sweet !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Czekam na nexta. Ps. Uwielbiam twojego bloga :)
OdpowiedzUsuńI uwaga hamska reklama
zapraszam
muzyka-w-naszych-sercach-raura.blogspot.com
Rozdział super <3
OdpowiedzUsuńCzekam na next :)
Super rozdział :**
OdpowiedzUsuńxD
Czekam na next <33
Rozdział zajebisty. Czekam na następny. :D
OdpowiedzUsuńPiendel