,,Czekaj na najmniejszy nawet błąd"
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Oczami Austina
Otworzyłem swe zaspane oczy przeciągając się. Policzek nie bolał już tak bardzo, ale zaczął jakby lekko szczypać. Może jednak powinienem wybrać się do jakiegoś fachowego lekarza.
Nie zrozumcie mnie źle. Moi przyjaciele wykonali kawał dobrej roboty, ale jednak daleko do ideału.
Ziewnąłem po raz kolejny, a przed oczami stanęła mi Ally.
-Dzień dobry- powiedziała przymilnie.
-Dobry to on będzie- mruknąłem cicho, a dziewczyna spojrzała na mnie badawczo- Na co masz ochotę?- zmieniłem temat.
-Chyba wiadomo!- odparła ucieszona moim dobrym humorem i zaraz zabrała się za robienie naleśników.
W końcu wstałem z krzesła i nadal zaspany podreptałem do pokoju, by z lekka się odświeżyć.
30 minut później
-Pyszne śniadanie- powiedziałem z uśmiechem- Twoje naleśniki stają się lepsze od moich.
-No wiem- odparła skromnie- A teraz zbieraj się.
-A po co?- szczerze się zdziwiłem.
-Tylko nie zgrywaj mi tu takiego niewiniątka. Dan wczoraj mi powiedział, że macie w swoim stadzie fachowego lekarza. Skoro nie chcesz iść do ludzkiego doktora, to pójdziemy do wilczego- wzięła się pod boki.
-A to zdrajca z tego Dana- mruknąłem ledwo słyszalnie.
-Aha, twój przyjaciel ostrzegał mnie, że jesteś uparty. No chodź już!- pociągnęła mnie gwałtownie za rękę.
Chcąc nie chcąc musiałem wyjść z Ally do lasu. Akurat po niedawnych wydarzeniach nie byłem do końca pewien, czy jest to dobry pomysł. Ale dziewczyna się zawzięła na amen, nie miałem więc najmniejszego wyboru.
-A ponoć to ja jestem Alfą- pomyślałem z zadumą- W tym związku rządzi jednak Ally.
Dziewczyna stanęła kawałek ode mnie, w tym czasie ja w krzakach obok dokonałem mej przemiany.
Po wszystkim padłem na cztery łapy, brunetka mogła mnie dosiąść i ruszyliśmy.
Tymczasem
-Czy możemy już ich załatwić?- krwawy wilkołak bez kawałka pyska mlasnął ze zniecierpliwieniem.
Towarzyszący mu władca wampirów spojrzał na niego gniewnie.
-Ile razy mam ci to jeszcze powtarzać, żałosny kundlu, że to nie takie proste?!- Thrall prawie krzyknął.
Oba stworzenia obserwowały z ukrycia niezwykły widok. Nie na co dzień widzi się wampirzycę dosiadającą Zeymah.
-Heh, ten wilk robi się potulny jak baranek. Nie do wiary, że to istna maszynka do zabijania i najlepszy łowca. No, teraz ten tytuł należy do ciebie- Proudmoore spojrzał z podziwem na swoje dzieło.
Któż mógł się spodziewać takiego efektu? Na początku był to nieudany eksperyment. Porwał czarnego wilkołaka i zmienił odrobinę jego DNA dodając mu własne.
A teraz stoi przed nim mierzący dokładnie 215 cm wilkołak o niespotykanym dotąd kolorze sierści, sile i wytrzymałości.
-Ich śmierć nie może wyglądać na przypadek. To wydarzenie muszą ujrzeć wszyscy z klanu Schumir.
To ma ich poruszyć, zniszczyć ich morale.
-W jaki sposób?- bestia nie rozumiała.
-Gdy ich najlepszy wojownik padnie w walce zrozumieją, że z nami nie mają szans. A co do ciebie- zwrócił się do niego- Obserwuj tę dwójkę, czekaj na ich potknięcie i wykorzystaj najmniejszy nawet błąd. Musisz zranić ich dogłębnie, ale nie zabić. To zabawa na później- Thrall wyszczerzył zęby w okrutnym śmiechu i rozpostarł skrzydła gotów do lotu.
Super rozdział :*
OdpowiedzUsuńCzekam na next <3
Wspaniały < 3
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta!
Pozdrawiam :*
Twoja Czekoladka ♥
Świetny:)
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział. Przepraszam ze tak późno. Dużo zajęć ale nadrabiam zaległości ;-)
OdpowiedzUsuńPozderki