,,Co to jest?!"
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dźwięki te nie ucichły nawet po dziesięciu minutach. Bałam się w tamtej chwili jak mało kto, ale przecież musiałam jakoś zareagować! Toteż wzięłam leżący na stoliku nocnym nóż( nawet nie pytajcie ) i zeszłam na dół trzęsąc się z zimna. Spodziewałam się, że istotą oblepioną w kleju będzie mój włochaty przyjaciel, ale to nie był on...
Wyjrzałam z lękiem z rogu i spojrzałam w tamtą stronę. W mojej pułapce uwięziony był nie kto inny jak Dez!
-Dez?! Co ty tu do diaska robisz?!- wydarłam się na niego z ulgą wypuszczając powietrze.
-Tak, tak Ally, ciebie też mi miło widzieć- odparł próbując wykaraskać się z mojej ,,niespodzianki"- Co ty robisz w domu Austina? I co to za klej?!
-Ech, to długa historia. Wyjaśnię ci ją z Austinem, gdy tylko wróci. Na razie pomogę ci uporać się z tym- wskazałam na jego brudne ubranie i twarz.
Po około trzydziestu minutach z pomocą zmywacza do paznokci udało mi się pomóc rudzielcowi bez potrzeby ścinania jego kudłów.
-Może w końcu mi zdradzisz, po co tu przyszedłeś?- zapytałam Deza, gdy ten się w końcu uspokoił.
-Co? Hm, a tak. Nasza spokojna i niezawodna Trish po tym, gdy po raz enty wywalili ją z pracy miała dzień wolny. Poszliśmy razem do kina, potem na lody- chłopak rozmarzył się i przeczuwałam, że zaraz go stracę- gdy wróciliśmy, dziewczyna przypomniała sobie, że nie widzieliśmy się z wami od wieków- uśmiechnął się- Kazała mi iść do Austina, a sama miała pójść do ciebie. Ale skoro ciebie nie zastanie, to pewnie przyjdzie tutaj- zakończył swój monolog i istotnie ,rozległ się dzwonek od drzwi.
-To pewnie Trish- rudowłosy spojrzał na mnie i wyszczerzył zęby- Nie wiem, po co ci ten nóż, ale może lepiej go schowaj?
Faktycznie, przez cały ten czas w prawej ręce trzymałam narzędzie niedokonanej jeszcze zbrodni.
Schowałam je więc i otworzyłam drzwi.
-Gdzieś ty się podziewała tyle czas...- nie zdążyłam dokończyć, szybko zamknęłam drzwi, zatarasowałam je krzesłem i puściłam się biegiem do Deza.
-Co się stało, to nie jest Trish?- spojrzał na mnie, ale ja nie potrafiłam niczego mu wyjaśnić, byłam przerażona tym, co ujrzałam.
A mianowicie, za drzwiami ujrzałam ogromnego wilkołaka, na oko miał może z 250 cm, ale jego sierść... nie była brązowa jak się pewnie spodziewacie. Nie, ona miała barwę ciemnej czerwieni!
Ślepia tej istoty były prawie czarne, ale w oczy najbardziej rzuciło mi się to, że temu wilkowi brakowało kawałka pyska. Była tam tylko czarna przestrzeń.
Ale to, co najbardziej mnie przeraziło to to, że cały był we krwi, a z ust wystawał mu kawałek skóry.
Chyba ludzki...
Jedyne, co zdążyłam zrobić, to krzyknąć do Deza i schować się gdzieś.
W końcu powracam po długiej przerwie. Mam nadzieję, że na dłużej.
Postaram się, by rozdziały pojawiały się częściej. Ten akurat musicie mi wybaczyć, ale po przerwie od pisania muszę znowu nabrać wprawy.
Niedługo powinien także pojawić się obiecany TB. Odpowiedziałam też w końcu na nominację.
Pozdrawiam
Ps. Nie zapominajcie też o moim drugim blogu o rysunkach. :)
Ciesze się, że wróciłaś :)
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały < 3
Czekam na nexta!
Pozdrawiam :*
Twoja Czekoladka ♥
Ja też niezmiernie się cieszę że wróciłaś. Mam nadzieje że u cb wszystko oki? Czekam na rozdział mam nadzieje że tym razem będzie on szybciej ;) powodzenia
OdpowiedzUsuńPozderki Tami :*
Super rozdział :*
OdpowiedzUsuńNareszcie :)
Czekam na next ♡
Super:)
OdpowiedzUsuń