sobota, 31 października 2015

Rozdział 38

,,Plan wygląda tak.."
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
-No dobrze, przemilczę może fakt, że jesteście cali we krwi! Cholerni popaprańcy! Co wyście zrobili?! I gdzie jest Austin?!- zaczerwieniła się, co akurat nas nie zaskoczyło.
-W kuchni- powiedziałam cicho- Nam też miło cię widzieć, Trish- dodałam już głośniej.
-Co zrobiliście? Zabiliście kogoś, tak?!- ryknęła na nas cała czerwona, aż Austin zmuszony był sprawdzić, co się dzieje.
Wyobraźcie sobie teraz zaskoczenie tych dwoje ludzi. Austin w zakrwawionym opatrunku na prawie połowie twarzy, a Trish cała czerwona i prawie ziejąca ogniem.
Musieliśmy wszystko jej wyjaśnić od nowa. Ale zaraz, gdy dotarłam do fragmentu o tym, że blondyn jest wilkołakiem, moja bojowa zazwyczaj przyjaciółka zbladła cała na twarzy. Dziesięć minut zajęło Austinowi wyjaśnianie, że nie zrobi niczego złe Trish, że wcale nie chce jej pożreć itp.
-No dobra- dziewczyna zerkała na nas ciągle nie dowierzając- Czy macie już może jakiś plan?
-Właściwie to tak- Austin zerknął na nią akurat w momencie, gdy usłyszeliśmy dzwonek od drzwi.
Podeszłam do drzwi i trzęsącą się dłonią otworzyłam je. Na szczęście za drzwiami stał Dan ( w ludzkiej formie ). Trish i Dez musieli nas niestety opuścić, ale obiecali, że niedługo znów zajrzą.
Moja przyjaciółka wychodząc zdążyła jeszcze cicho mruknąć do mnie, że to najdziwniejszy dzień w jej życiu.
W duchu przyznałam jej rację i zamknęłam za nią drzwi. W międzyczasie Dan już zajął się Austinem.
-Oj chłopie- brunet pokręcił głową z dezaprobatą- Na sto procent zostaną ci po tym blizny. Ale nie ma tego złego, dziewczyny-wilkołaki uwielbiają facetów z bliznami!- dodał z uśmiechem, ale widząc moją minę zaraz spoważniał.
-Ta, dzięki Dan- Austin spojrzał na niego ze smutkiem. Ale jak ja wyjdę z tym do ludzi? Przecież te blizny będą ogromne!
-A kto powiedział, że musisz?- szepnęłam w jego stronę- Na razie przecież możesz zostać tutaj lub wychodzić do swojego stada w lesie- dodałam- Mnie i Dezowi te blizny nie będą przeszkadzać. Gorzej z Trish- dodałam z uśmiechem- Ale i ona z czasem się przyzwyczai.
-Dzięki Ally- spojrzał na mnie lekko się uśmiechając- Od razu mi lepiej.
-Ekhem- Dan kaszlnął zniecierpliwiony- Rozumiem, że pragniecie sobie jeszcze dużo wyznać, ale musimy przejść do rzeczy, alfo. Jaki będzie nasz następny krok?- wygiął lekko pierś.
-Na razie musimy podwoić patrole na naszej ziemi- Austin spojrzał na niego- Nie możemy pozwolić, by ten nowy wilkołak zagroził komukolwiek z naszego stada- zerknął na mnie.
-Tak jest, alfo! Kto ma pełnić pierwszą wartę?
-Marek i Jan- odparł i Dan zniknął z naszego pola widzenia, gdy wyszedł na zewnątrz.
Blondyn padł zmęczony na krzesło.
-Ale jestem skonany- jęknął cicho.
-Może powinien opatrzyć cię lekarz?- powiedziałam przyglądając się mu.
-Nie, nic mi nie jest- odparł i zamknął oczy.
Po chwili dotarło do mnie ciche pochrapywanie. Pokręciłam głową  i przykryłam blondyna grubym kocem.
Uśmiechnęłam się lekko pod nosem i poszłam spać do swojego łóżka w nadziei na lepsze jutro.

Niespodzianka! Zapewne nikt z was nie spodziewał się rozdziału po zawieszeniu bloga. Muszę jeszcze ogarnąć wiele spraw związanych z nowym blogiem, ale jednak w pełni nie opuściłam tego. Nadal będę sprawować nad nim pieczę. Myślę, że raz na jakiś czas nowe rozdziały będą mogły się pojawiać, no ale jeszcze zobaczymy.
Pozdrawiam Klaudia