,,W końcu jesteś"
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
-A co mnie do tego?- odparłem pełen gniewu tego, że nasz główny wróg znajduje się tak blisko, a jednocześnie tak daleko od zasięgu moich pazurów.
-Pomyśl Austinie, wydaj mi Ally, tę paskudną zdrajczynię- uśmiechnął się lekko- A skończy się ta wojna, zostawię ciebie i resztę tych paskud.
-A jeśli nie przyjmę twego żądania?- spojrzałem na niego z góry, był przy mnie dość niski.
-No cóż, wojna będzie trwać, a ty zginiesz z ręki mojej lub Draga- spojrzał na swe dzieło- Wybór należy do ciebie- zerknął na mnie, a ja pokręciłem przecząco głową.
-Tobie i tobie podobnym nie wolno ufać, boleśnie się o tym kiedyś przekonałem- odparłem, a on zmieniwszy się w wampira wzbił się w powietrze, sycząc jeszcze, że tego pożałuję. Jego wilk pobiegł za nim uśmiechając się do mnie obleśnie.
Po władcy wampirów pozostał jedynie kurz.
Powoli otrząsnąłem się z tego, co się właśnie wydarzyło i ruszyłem powoli do obozu.
Oczami Ally
-Spokojnie Ally, zdenerwowałaś się po prostu i tyle, to nie twoja wina- Dan w ludzkiej postaci siedział w namiocie i próbował przemówić mi do rozsądku, kiedy ja prawie znosiłam jajko.
Chłopak w pewnej chwili wciągnął głęboko powietrze nosem, zmienił się w wilka i wyszedł z namiotu żegnając mnie lekkim uśmiechem.
-O co mu chodzi?- mruknęłam do siebie i wtedy wszystko się wyjaśniło.
Do namiotu wszedł Austin, który spojrzał na mnie z zakłopotaniem. Niewiele myśląc rzuciłam się na niego, Austin ułożył ręce w geście obronnym, jednak rzuciłam się na niego z takim rozpędem, że wywróciłam wielkiego wilka, na którym teraz bez skrupułów leżałam.
-Kobieta zmienną jest, tak? W jednej chwili gotowa zabić, a w drugiej zabija przytulaniem- zaśmiał się, a ja zawstydzona wstałam z niego.
-Przepraszam- tylko tyle zdołałam z siebie wydusić- Nie wiem co we mnie wstąpiło- zmieszałam się.
-Czyżby te ,,dni"?- podniósł jedną brew i uśmiechnął się.
-Co? Nie!- krzyknęłam szybko- Ja tylko...
-Spokojnie, rozumiem- Austin kiwnął głową- Każda kobieta ma prawo do wybuchu, a zwłaszcza kobieta- wampir.
-Czy ty coś mi sugerujesz?- spojrzałam na niego podejrzliwie.
Wilk pokręcił szybko głową i spojrzał na ścianę namiotu. Ściemniło się, toteż w obozie częste były patrole z pochodniami, właśnie jeden z wilkołaków przechodził obok naszego namiotu z ogniem i na chwilę rozświetlił fragment namiotu. Austin ze śmiechem stwierdził, że przy namiocie stoi kilka kobiet i podsłuchuje nas.
Toteż mój przyjaciel po cichu zakradł się, stanął za nimi i najgłośniej jak umiał krzyknął.
Szkoda, że nie słyszeliście ich ryku, słychać go było chyba na kilka kilometrów.
-Ha ha ha- Austin zataczał się śmiechem- Moje drogie panie, to chyba nie ta pora na szpiegowanie? A po za tym, lepiej chyba wykorzystywać swój talent przy wrogu, hm?- dodał, a reszta kobiet wilków rozeszła się jak niepyszna.
Wróciliśmy do namiotu, gdzie dalej konwersowaliśmy.
-Tak się w sumie zastanawiam- zaczęłam- Gdzie zniknąłeś na całą noc?
-No wiesz...- Austin bardzo się zmieszał- Byłem w Miami po to by...- nie zdążył dokończyć, bo za namiotem rozświetliło się kilka pochodni. To wilkołaki biegły gdzieś, a niedaleko rozległo się kilka głośnych ryków. Austin wybiegł na zewnątrz, a ja razem z nim.